Coraz częściej spotykane zarówno w nowoczesnych domach, jak i w apartamentach czy budynkach wielorodzinnych, szklane balustrady zyskują na popularności. Nic dziwnego - przepuszczają światło, optycznie powiększają przestrzeń i wpisują się w modny minimalizm. Ale za tą prostotą wizualną kryje się konstrukcyjna precyzja, której nie widać gołym okiem. Dlatego pytanie o to, czy można je zamontować samodzielnie, staje się nie tyle technicznym dylematem, co testem na rozsądek inwestora.
Nie. To przede wszystkim system naczyń połączonych: hartowane szkło lub szkło laminowane (a czasem jedno i drugie), stalowe profile lub mocowania punktowe, precyzyjne kąty, dystanse, uszczelki, odpowiednia dylatacja. Do tego wchodzą kwestie ciężaru, naprężenia, typu podłoża, lokalnych przepisów dotyczących bezpieczeństwa i wytrzymałości.
Przykład? Standardowa balustrada szklana montowana na klatce schodowej może ważyć kilkadziesiąt kilogramów na metr bieżący. Montując ją bez przygotowania i właściwego osadzenia, łatwo doprowadzić do sytuacji, w której cały ciężar przenosi się na niewłaściwe punkty. Efekt? Delikatne drgania, odkształcenia profilu, a w skrajnym przypadku - pęknięcie szkła. Nawet jeśli tafla jest hartowana, nie oznacza to, że jest niezniszczalna.
Z pozoru - sporo. Na pierwszy rzut oka wycena fachowca może wydawać się wysoka: transport, pomiary, produkcja szkła, montaż, czas pracy, gwarancja. Tymczasem sklep internetowy oferuje gotowe panele w atrakcyjnej cenie, do tego instrukcja montażu i hasło „zrób to sam”. W praktyce jednak oszczędności mogą być pozorne.
Nieprawidłowy pomiar? Szkło przycięte na zamówienie nie podlega zwrotowi. Błąd w montażu? Jedna zarysowana tafla może oznaczać konieczność wymiany całego modułu. Niewłaściwe mocowanie? Może doprowadzić do obluzowania konstrukcji po kilku miesiącach. Koszty ewentualnych poprawek, dojazdów, reklamacji i stresu potrafią przekroczyć wartość początkowej "oszczędności".
Zatrudnienie profesjonalnej firmy to nie tylko kwestia wygody. To także odpowiedzialność. Dobry szklarz czy firma specjalizująca się w szklanych balustradach bierze na siebie nie tylko montaż, ale też projekt, pomiary i zgodność z normami budowlanymi. Co więcej - często daje gwarancję na całość systemu, a nie tylko na materiał. W razie reklamacji nie trzeba szukać winnego - wszystko odbywa się w jednym miejscu.
Zaletą współpracy z fachowcami jest też możliwość zaprojektowania niestandardowych rozwiązań. Własny pomysł na zakończenie balustrady, połączenie szkła z drewnem lub stali nierdzewnej, nietypowy kształt schodów - to sytuacje, w których gotowe zestawy zwyczajnie nie mają szans się sprawdzić.
Istnieje też trzecia droga. Niektórzy inwestorzy decydują się na zakup gotowego szkła i samodzielny montaż w prostych lokalizacjach - na przykład przy balkonie czy na tarasie, gdzie nie ma skosów i nietypowych rozwiązań. Ale nawet wtedy warto zainwestować w jeden kluczowy element: pomiary i konsultację ze szklarzem. Często koszt takiej usługi to ułamek całej inwestycji, a pozwala uniknąć błędów, które później kosztują znacznie więcej.
Jeśli mówimy o niewielkich projektach, prostych formach i dobrych umiejętnościach technicznych - samodzielny montaż może się opłacać. Ale tam, gdzie chodzi o bezpieczeństwo domowników, konstrukcje w ruchu lub większą powierzchnię - ryzyko nie jest warte ewentualnej różnicy w cenie.
Szklane balustrady pięknie wyglądają i mogą służyć przez długie lata. Pod warunkiem, że są dobrze zamontowane. Bo czasem za oszczędność płacimy nie pieniędzmi, ale codziennym dyskomfortem i niepewnością. A to akurat w domu nie powinno mieć miejsca.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz