Czy nastolatek może bez żadnego problemu kupić w drogerii lub markecie dowolną liczbę opakowań leków przeciwbólowych? Z takim pytaniem zwrócił się do nas zaniepokojony czytelnik. Sieci handlowe zapewniają, że działają zgodnie z prawem. Co innego sugeruje jednak Główny Inspektorat Farmaceutyczny, którego zdaniem sprzedaż leków w kasach samoobsługowych budzi poważne wątpliwości prawne.
Wszystko zaczęło się od wiadomości od naszego czytelnika, pana Remigiusza. Zauważył on, że o ile w małym sklepie jego córce odmówiono sprzedaży leków przeciwbólowych, o tyle w dużych sieciach handlowych, takich jak Rossmann, sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
"Podobno w Rossmannie można kupować leki, nie mając 18 lat. Wystarczy iść do kasy samoobsługowej i zapłacić kartą. Nikt tego nie weryfikuje, nikt nie sprawdza. Nawet niemowlak może sobie iść i dokonać zakupu" – napisał zaniepokojony czytelnik. "Wyobraź sobie, że twój dzieciak kupuje sobie 50 Ibupromów" – dodał, obrazując skalę problemu.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Czy faktycznie dostęp do leków sprzedawanych poza aptekami jest tak prosty i pozbawiony kontroli?
Zwróciliśmy się z pytaniem bezpośrednio do biura prasowego sieci Rossmann. W odpowiedzi zapewniono nas, że firma zawsze stosuje się do obowiązujących przepisów. Kluczowy argument sieci jest prosty: polskie prawo nie definiuje granicy wieku dla zakupu leków bez recepty.
"Polskie prawo nie zakazuje sprzedaży produktów leczniczych osobom małoletnim. W ofercie Rossmann znajdują się wyłącznie leki bez recepty, dopuszczone do sprzedaży w placówkach obrotu pozaaptecznego" – czytamy w oświadczeniu.
Firma podkreśla również, że przepisy nie zabraniają sprzedaży tych produktów w kasach samoobsługowych. W przeciwieństwie do alkoholu, przy zakupie leków OTC (ang. over-the-counter) nie ma prawnego wymogu weryfikacji wieku klienta.
Zupełnie inną perspektywę przedstawia Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF). Choć inspektorat potwierdza, że prawo nie określa wprost wieku kupującego, to zwraca uwagę na fundamentalny przepis, który wydaje się być pomijany w przypadku kas samoobsługowych.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia, w sklepach ogólnodostępnych muszą być wyznaczone "osoby wydające produkty lecznicze". Osoby te muszą posiadać podstawową wiedzę na temat zastosowania i przechowywania sprzedawanych leków.
"Z przytoczonych regulacji odnoszących się wprost do »osób wydających produkty lecznicze« jednoznacznie wynika, że produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego, w tym w sklepach ogólnodostępnych, nie mogą być sprzedawane w sposób całkowicie pomijający udział w transakcji personelu danej placówki" – informuje nas rzecznik GIF.
Oznacza to, że choć prawo nie mówi o wieku, to zakłada, że sprzedaż leku zawsze odbywa się z udziałem pracownika sklepu. Kasa samoobsługowa całkowicie eliminuje ten czynnik, co w ocenie GIF jest niezgodne z duchem przepisów.
Sytuacja ujawnia niebezpieczną lukę w systemie. Z jednej strony farmaceuta w aptece może odmówić realizacji recepty osobie poniżej 13. roku życia. Z drugiej – w sklepie za rogiem ta sama osoba może bez żadnej kontroli kupić w automacie kilka opakowań silnych leków przeciwbólowych.
GIF przypomina również, że sklepy mają obowiązek przechowywać leki w sposób zabezpieczający je "przed bezpośrednim dostępem dzieci".
Nadzór nad sklepami sprzedającymi leki sprawuje wojewódzki inspektor farmaceutyczny i to do niego należy zgłaszać wszelkie nieprawidłowości. Jednak przy skali zjawiska – szacowanej na 300 000 placówek w całej Polsce – skuteczna kontrola wydaje się niemożliwa. Do czasu zmiany przepisów, odpowiedzialność za to, by leki nie trafiły w niepowołane ręce, spoczywa głównie na rodzicach i... zdrowym rozsądku sprzedawców, którego w kasie samoobsługowej po prostu nie ma.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz